Przejdź do głównej zawartości

"Służąca" RECENZJA



Po zobaczeniu "Stokera" długo nie mogłem się otrząsnąć. Oto dane mi było obcować z arcydziełem - produkcją, która całkowicie zburzyła moje dotychczasowe postrzeganie dobrego filmu i nakazała zbudować je na nowo od podstaw. Każdy jego element był tam po mistrzowsku dopracowany - od aktorstwa, poprzez historię, na pozornie mało istotnym dźwięku kończąc. Każda z warstw "Stokera" wzbudziła mój zachwyt i kazała wierzyć, że kolejny film Park Chan-wooka  (wcześniej widziałem jedynie "Oldboya") będzie równie dobry i że nie ma możliwości, bym go sobie odpuścił.
Los sprawił, że całkowicie przypadkowo dane mi było obejrzeć "Służącą" na tydzień przed jej polską premierą. Zachwycony tą niebywałą okazją, nie zraziłem się nawet raczej mało atrakcyjnym usadowieniem na sali - skrajem drugiego rzędu. Naprawdę chciałem wynieść z seansu maksimum przyjemności, starając się ignorować pojawiające się co rusz mankamenty. Nad wyraz trudno było jednak je zwalczyć, gdy te zaatakowały już w pierwszych minutach - okropne zdjęcia, niezdecydowane co i jak chcą pokazywać oraz ekspozycja, która bez znajomości kontekstu historycznego i kulturowego, okazała się dla mnie dość nieczytelna. Co dziwne, dość szybko oba odczucia zniknęły - zdjęcia stały się jedynie bezbarwnym przekaźnikiem historii (odwrotnie niż w "Stokerze", gdzie opowieść nie tylko upiększały, ale również przydawały jej kolejnego dna), by ta skutecznie mogła zacząć zwodzić widownię, co do przebiegu fabuły, jak i gatunku, w obrębie którego będzie się obracać. Początkowo gra ta może i zdaje się być nawet atrakcyjna - obserwowanie przeradzania się na pozór banalnego lesbijskiego romansu w nieoczywisty thriller rzeczywiście dostarcza nieco emocji - tyle, że Park na tym nie poprzestaje i od tej pory jego zajęciem będzie kilkukrotne, coraz bardziej oczywiste mylenie tropów, przygotowywanie niestrawnego koktajlu z gatunków i doprowadzenie do niebywale kiczowatego i dłużącego się finału, dokładającego kolejną cegiełkę do ostatnio modnego tematu emancypacji kobiet w kinie.
"Służąca" to dzieło nużące, usilnie przeciągnięte do ponad dwóch godzin za sprawą mało odkrywczych zwrotów akcji, próbujących wznieść początkowy banał do rangi skomplikowanej opowieści o namiętnościach, intrygach i okrucieństwach patriarchatu. Niestety, na sam koniec, gdy wszelkie zawiłości staną się jasne, a obowiązkowa dawka przemocy wybrzmi, wrócimy do punktu wyjścia, tak jakby cała wcześniejsza gra była po nic, niczemu nie służyła. Hah, to dopiero gra - "Służąca" niczemu nie służy. Fakt, że Park chciał film ten zrealizować w technice 3D tylko wzmacnia moje wrażenie, iż jest to jedynie zabawka, którą stworzył ku własnej uciesze.

3/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Do czego pijesz? - wywiad z WuWuniem

Z Marcinem Sprusińskim, znanym szerzej jako WuWunio, rozmawiam po kinowej premierze jego filmu " Potwór z Doliny Trzech Spawów ". Maciej Karwowski: Inaczej niż w przypadku poprzedniego filmu, premierę " Potwora... " zorganizowaliście w kinie. Informując na Facebooku o wyprzedanych biletach wspomniałeś, że przed Luną były kina, które Wam odmówiły.   Które konkretnie? Marcin Sprusiński: Chciałem się dogadać z dużymi sieciami, żeby w każdym mieście w Polsce film ten poleciał raz, na przykład w czwartek o 18:00. Bez zysku dla mnie – po prostu by ludzie w różnych miejscach kraju mogli zobaczyć to na dużym ekranie. Ale jak usłyszeli, że to jakiś film z Bonusem BGC i resztą - odmówili. Nie chciałbym raczej wymieniać nazw, bo możliwe, że kiedyś będę do nich uderzać z jakimś innym filmem. A kino Luna powiedziało, że nie interesuje ich co będziemy puszczać. I na pewno są zadowoleni, bo bilety sprzedały się w dwie godziny. M.K.: Widziałem, jak dziewczyny

NA WSZYSTKIE PIŁY NIE MAM SIŁY - omówienie serii "Piła" (2004-2010)

Gdy w 2004 roku na ekrany kin trafiła " Piła " Jamesa Wana, nikt się nie spodziewał, że film ten da początek legendarnej dziś już serii, przynosząc wytwórni Liosgate ponad 800 milionów dolarów zysku, a jej reżyserowi nada miano nowego króla horroru. Z okazji premiery najnowszej części cyklu – " Piła: Dziedzictwo " postanowiłem przyjrzeć się każdej odsłonie i pokrótce opowiedzieć Wam, czy warto się z nimi zapoznać. Piła (2004) reżyseria: James Wan, scenariusz: Leigh Whannell, James Wan Pierwsza wersja scenariusza " Piły " powstała już w 2001 roku, a sam gotowy film trafić miał pierwotnie wyłącznie na kasety VHS. Zyskał on jednak na tyle przychylne opinie, że otrzymał dystrybucję kinową, a już wkrótce zielone światło dla realizacji sequela. Wszystko zaczyna się w tajemniczej obskurnej łazience, w której budzi się dwójka nieznających się mężczyzn. Nie wiedzą nic o sobie, o tym miejscu, ani o powodzie, dla którego tam trafili. Jedyne, co

ANATOMIA PRAWDY – wywiad z Sebastianem Fabijańskim

Z Sebastianem Fabijańskim rozmawiam wespół z moim niezastąpionym kompanem Jakubem Zawodniakiem podczas 46. Ińskiego Lata Filmowego, tuż po przedpremierowym pokazie Mowy ptaków Xawerego Żuławskiego. Jakub Zawodniak: Chcieliśmy zacząć od tego, że jesteśmy pod wrażeniem amplitudy uczuć, jaką zaprezentowałeś na spotkaniu po filmie. Zwłaszcza że gdy dołączyłeś do Xawerego, wydawałeś się zblazowany, znudzony. Sebastian Fabijański: Chwilę wcześniej spałem w samochodzie. Robimy z Mową ptak ó w sporą tras ę – Warszawa, Zwierzyniec, Gdań sk, I ńsko i zaraz jedziemy dalej, a wszystko w przeciągu w zasadzie półtora dnia. To nie jest wi ęc jakaś nonszalancja, po prostu naprawdę mnie rozłożyło. Takie spotkania nas też kosztują, zawsze jestem wymęczony, bo ludzie oczekują dużo atencji, a to wymaga wysiłku szczególnie ode mnie. A ja jakoś z natury duszą towarzystwa nie jestem. Maciej Karwowski: Ale w kt ó rymś momencie się uruchomiłeś ! To pewnie przez jakieś pytanie. Ono uruch