Przejdź do głównej zawartości

7. Festiwal Kamera Akcja (2016) - relacja





Po bardzo przyjemnych doświadczeniach z zeszłorocznego festiwalu Kamera Akcja, nie mogłem się doczekać kolejnej edycji. Choć po drodze odwiedziłem wiele tego rodzaju imprez, to akurat ta jedna zaskarbiła sobie moje szczególne upodobanie, wyjątkowo nie ze względu na filmy (choć repertuar również zasługuje na wiele pochwał), a ludzi. I mam tu na myśli i organizatorów, i wszechobecnych blogerów i zwykłych widzów. Bowiem Kamera Akcja to festiwal krytyki filmowej, festiwal kontaktu z ludźmi, festiwal rozmów. Tylko tu znajdzie się czas na choćby powierzchowne przedyskutowanie właśnie zobaczonego dzieła, na dzielenie się wrażeniami i emocjami, czy zwyczajnie spędzenie ze sobą czasu, nie goniąc z filmu na film. Nie wiem, jak organizatorom to się udaje, ale bardzo skutecznie tworzą oni na całym wydarzeniu wręcz rodzinną atmosferę, pozbawiając je jakiegokolwiek, typowego dla np. Transatlantyku, zadufania.

Udało mi się wypełnić ubiegłoroczne postanowienie i na tej edycji obejrzałem nieco więcej filmów, tym samym zdecydowanie lepiej zachowując proporcję między zaliczonymi seansami a wypitymi w klubie festiwalowym piwami. Choć przeurocze Żarty żartami kusiły swoją ofertą muzyczną, jak i gastronomiczną, to częściej spotkać mnie można było przez te cztery dni w Kinie Wytwórnia.  Z czystego wygodnictwa wolałem stamtąd nie wyścibiać nosa, mimo pokus ze strony Szkoły filmowej i tamtejszych pokazów m.in. "Blokady", "Edenu" czy "Komuny". Wierny głównej lokacji festiwalu, zadbałem jednak o różnorodność rozrywek - poza najzwyklejszymi seansami celowo zajrzałem również na te urozmaicone prelekcjami osób startujących w konkursie Krytyk mówi (Grzesiu, jeszcze raz gratuluję zwycięstwa!), zaliczyłem blok Przedszkola Filmowego Szkoły Wajdy, biernie uczestniczyłem również w dwóch dyskusjach - na temat programowania festiwali oraz przenikania się świata gier i filmów. Udało mi się również zajrzeć na spotkanie z Wojciechem Smarzowskim, przed którym wyświetlone zostały dwa jego mało znane film sprzed czasów "Wesela".
Byłem również na obu blokach krótkometrażówek, a to ze względu, iż już drugi rok z rzędu miałem przyjemność zasiadać tam w jury. W 2015 naszą ekipę tworzyli sami blogerzy, w tym natomiast pieczę nad półprofesjonalnym gronem sprawowała Kaja Klimek, dzięki której obrady przebiegały w sposób mniej chaotyczny, a ze względu na inny skład, jak i poziom filmów - bardziej burzliwy. Wyróżniliśmy znakomity dokument "Żelazne alibi" w reżyserii Martina Ratha, w kategorii animacja nagrodziliśmy "Łańcuszki" Alicji Błaszczyńskiej, a Grand Prix zdobyła Joanna Satanowska za "Czarnowidzki". W tym roku niestety obyło się bez arcydzieła pokroju ubiegłorocznego "Wszystko w porządku" Sandeepa Rampala Balhari, z którego śmialiśmy się do samego końca festiwalu, trafił się natomiast przedziwny przypadek w postaci "Lokatorek" Klary Kochańskiej. Był to w zasadzie całkiem dobry film, jednak niejednokrotnie niebezpiecznie wchodzący na pole niezamierzonej śmieszności, czym wprawił mnie w niemałą konsternację i sprawił, iż próbowałem przeforsować dla niego wyróżnienie z argumentacją "wywołujący najbardziej mieszane uczucia". Niestety nie udało mi się niczego wskórać.

Jak zwykle repertuar filmów pełnometrażowych składał się z niezwykle ciekawych pozycji - od klasyki, przez retrospektywy i produkcje, które nigdy do polskiej dystrybucji nie trafią, po pokazy przedpremierowe. To tam obejrzałem teraz wchodzące do kin "Ederly" czy "Alojzego", zapowiedziane na początek grudnia "Creative Control" oraz wcześniej przegapione przez mnie "Zjednoczone stany miłości" i "Neon Demon". Zakochałem się w Grecie Gerwig w "Planie Maggie" (no i trochę w "Mistress America"), której poświęcono w tym roku całą retrospektywę, a i na krótko onieniałem z zachwytu (naprawdę!) dzięki greckiemu "Interruption". Udało mi się też w końcu przekonać czym jest zachwalane VHS HELL, w ramach którego zobaczyłem "Reproduktorki" z niestety miernej jakości lektorem na żywo w wykonaniu Piotra Czeszewskiego. Inicjatywa to doprawdy zacna, ale w/w panu zdecydowanie brak polotu w uprawianej dziedzinie (i nie mówią tego na podstawie jednego pokazu - miałem okazję umocnić swe zarzuty na odbywającym się nieco później Cinemaforum). Spektrum wrażeń naprawdę szerokie, a wyobraźcie sobie, że to tylko wycinek całego festiwalu!
Kamera Akcja to impreza niezwykła, jedna z najbardziej wyjątkowych na festiwalowej mapie Polski. Świetne miejsce do dobrej zabawy - znajdziecie tam znakomite kino, istotne osoby z branży, całe rzesze pasjonatów oraz okazję do rozmowy z każdym, czy to w kinie, czy to przy piwie w klubie festiwalowym. Albo przy "Flircie filmowym" - stworzonej w tym roku przez organizatorów wariacji na temat popularnej karcianej gry sprzed lat. Trzeba przyznać, udało im się - uwiedli mnie. Nie pierwszy raz zresztą. I zdecydowanie pozwolę im się uwieść ponownie, już na 8. edycji w 2017.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Do czego pijesz? - wywiad z WuWuniem

Z Marcinem Sprusińskim, znanym szerzej jako WuWunio, rozmawiam po kinowej premierze jego filmu " Potwór z Doliny Trzech Spawów ". Maciej Karwowski: Inaczej niż w przypadku poprzedniego filmu, premierę " Potwora... " zorganizowaliście w kinie. Informując na Facebooku o wyprzedanych biletach wspomniałeś, że przed Luną były kina, które Wam odmówiły.   Które konkretnie? Marcin Sprusiński: Chciałem się dogadać z dużymi sieciami, żeby w każdym mieście w Polsce film ten poleciał raz, na przykład w czwartek o 18:00. Bez zysku dla mnie – po prostu by ludzie w różnych miejscach kraju mogli zobaczyć to na dużym ekranie. Ale jak usłyszeli, że to jakiś film z Bonusem BGC i resztą - odmówili. Nie chciałbym raczej wymieniać nazw, bo możliwe, że kiedyś będę do nich uderzać z jakimś innym filmem. A kino Luna powiedziało, że nie interesuje ich co będziemy puszczać. I na pewno są zadowoleni, bo bilety sprzedały się w dwie godziny. M.K.: Widziałem, jak dziewczyny

NA WSZYSTKIE PIŁY NIE MAM SIŁY - omówienie serii "Piła" (2004-2010)

Gdy w 2004 roku na ekrany kin trafiła " Piła " Jamesa Wana, nikt się nie spodziewał, że film ten da początek legendarnej dziś już serii, przynosząc wytwórni Liosgate ponad 800 milionów dolarów zysku, a jej reżyserowi nada miano nowego króla horroru. Z okazji premiery najnowszej części cyklu – " Piła: Dziedzictwo " postanowiłem przyjrzeć się każdej odsłonie i pokrótce opowiedzieć Wam, czy warto się z nimi zapoznać. Piła (2004) reżyseria: James Wan, scenariusz: Leigh Whannell, James Wan Pierwsza wersja scenariusza " Piły " powstała już w 2001 roku, a sam gotowy film trafić miał pierwotnie wyłącznie na kasety VHS. Zyskał on jednak na tyle przychylne opinie, że otrzymał dystrybucję kinową, a już wkrótce zielone światło dla realizacji sequela. Wszystko zaczyna się w tajemniczej obskurnej łazience, w której budzi się dwójka nieznających się mężczyzn. Nie wiedzą nic o sobie, o tym miejscu, ani o powodzie, dla którego tam trafili. Jedyne, co

ANATOMIA PRAWDY – wywiad z Sebastianem Fabijańskim

Z Sebastianem Fabijańskim rozmawiam wespół z moim niezastąpionym kompanem Jakubem Zawodniakiem podczas 46. Ińskiego Lata Filmowego, tuż po przedpremierowym pokazie Mowy ptaków Xawerego Żuławskiego. Jakub Zawodniak: Chcieliśmy zacząć od tego, że jesteśmy pod wrażeniem amplitudy uczuć, jaką zaprezentowałeś na spotkaniu po filmie. Zwłaszcza że gdy dołączyłeś do Xawerego, wydawałeś się zblazowany, znudzony. Sebastian Fabijański: Chwilę wcześniej spałem w samochodzie. Robimy z Mową ptak ó w sporą tras ę – Warszawa, Zwierzyniec, Gdań sk, I ńsko i zaraz jedziemy dalej, a wszystko w przeciągu w zasadzie półtora dnia. To nie jest wi ęc jakaś nonszalancja, po prostu naprawdę mnie rozłożyło. Takie spotkania nas też kosztują, zawsze jestem wymęczony, bo ludzie oczekują dużo atencji, a to wymaga wysiłku szczególnie ode mnie. A ja jakoś z natury duszą towarzystwa nie jestem. Maciej Karwowski: Ale w kt ó rymś momencie się uruchomiłeś ! To pewnie przez jakieś pytanie. Ono uruch