"Gracefield
Incident" czy też "Co się
wydarzyło w Gracefield?" to niepozorny horror found-footage, o którym
zapewne większość z Was nigdy nawet nie słyszała. Jestem jednak przekonany, że
każdy z kontaktu z tym dziełem wyjdzie znacznie bogatszy – to przełomowe nie
tylko dla gatunku, ale dla całego kina dzieło, które odmieni Wasze postrzeganie
wielu zjawisk i zmusi do zredefiniowania pojęcia wartościowego filmu.
Mathieu Ratthe to człowiek, którego nazwisko
powinniście zapamiętać na zawsze. Przy "Gracefield Incident" odpowiadał za scenariusz, reżyserię, zdjęcia,
montaż, produkcję, a do tego zagrał w nim główną rolę. To właśnie ten
człowiek-orkiestra jest odpowiedzialny za przełom, który dokonuje się na
naszych oczach. Film Ratthe'a pokochałem na tyle, że postanowiłem wyszczególnić
30 powodów, dla których warto po niego sięgnąć. I go pokochać. Sprawdźcie listę
i przekonajcie się sami.
1. MĘSKIE KINO
Sukcesy ostatnich filmów Patryka Vegi
pokazały, co najbardziej pociąga widzów w naszym kraju – naturalistyczne
ukazania świata, jego brutalnych realiów, krwi, wypadków i wulgarnego, ale
jakże prawdziwego języka. Poza tym można traktować przytoczoną scenę jako
parafrazę tej z "Botoksu" – "kurwa, dostał wpierdol, zajebali mu
komórkę, nie ma z nim kontaktu". Intertekstualizm najwyższej próby.
2. FABUŁA
Twórcy wiedzą, jak zainteresować widza i
wciągnąć go w wir opowieści. Opierając fabułę na ważkim temacie trzymają w
napięciu do samego końca. Obok takiej historii nie da się przejść obojętnie.
3. FOUND FOOTAGE
Cieszy mnie, że twórcy w swym dziele podnoszą
kwestię tych najpierwotniejszych potrzeb ludzkich. Są przy tym wierni zasadom,
jakie panują w konwencji found-footage – bohaterowie nagrywają wszystko, co
popadnie. Dla potomności.
4. CYBERNETYCZNE OKO
Jeżeli samo sztuczne oko nie jest dla Was
genialnym pomysłem, to dodam, że posiada ono wbudowaną kamerę! Nie wiem po co,
ale kto by się tym przejmował. Znajdujemy tu również kontynuację myśli z
poprzedniego punktu – postać filmuje konstruowanie kamery przy pomocy GoPro
umieszczonego na głowie. Dla potomności.
5. OPASKA PIRATA
ARRRR!
6. TELEFONY CHORE NA NAGRYWANIE
Telefony w filmie posiadają nietypową dysfunkcję
– ciągle nagrywają. Co ciekawe, postać na dolnym screenie utyskuje na defekt
telefonu patrząc na niego. Skoro to widzi, można założyć, że filmowanie
uruchomiło się na przedniej kamerze. Mimo to jegomość nie zauważy postaci
zakradającej się do niego od tyłu. Buduje to w widzu poczucie skołowania, nie
wiemy co jest prawdą, a co nam się wydaje. Może chciał zostać zaatakowany?
7. KADROWANIE
Ciekawą specyfiką mogą pochwalić się wszystkie
urządzenia pojawiające się w rzeczywistości "Gracefield" – kamery odłożone w przypadkowe miejsce ustawiają
się w idealne kompozycje, filmując z podręcznikowym podziałem na plany. Bardzo
ciekawym przypadkiem są sytuacje pokroju tej na górnym screenie, który stanowi
widok z obiektywu odłożonego na blat telefonu – albo bohaterowie posiadają modele
z kamerami umieszczonymi po bokach, albo mają w zwyczaju odkładać komórki
bokiem. Niewiedza w tym zakresie buduje oczywiście aurę tajemnicy i charakterystycznych dla gatunku niedookreśleń.
8. DIALOGI
Każda wymiana słów w filmie Ratthe'a to okazja
do zgłębienia psychologii postaci, określenia ich sposobu myślenia i podejścia
do życia. Niejednokrotnie to również pretekst do ukucia błyskotliwych uwag
względem sytuacji, w których się znalazły.
9. HORROR
"Gracefield
Incident" to horror pełną gębą, od którego na samo wspomnienie włos
jeży się na głowie. Twórcy wiedzieli, co przerazi widza najbardziej – dłonie.
Dłonie w różnych konfiguracjach. Kosmitę w pełnej krasie zobaczymy, niczym w
"Znakach" Shyamalana, dopiero
na sam koniec (vide punkty 26 i 28
mojej listy), wcześniej dojrzymy jedynie ręce sięgające po bohaterów w
samokadrujących się sekwencjach. Horror, horror, horror!
10. POLE KUKURYDZY
Nie jestem pewien, czy reżyser bardziej chciał
w ten sposób nawiązać do wspomnianych już "Znaków" czy raczej do "Dzieci kukurydzy" (biorąc pod uwagę, że brak tu krzyżujących ludzi dzieci, zakładam,
że jednak do tego pierwszego), jak by nie było, spisał się na medal, czyniąc z
tej przestrzeni uprawnej miejsce upiorne i klaustrofobiczne. Liście, niczym
dłonie (!!!) we "Wstręcie"
Polańskiego, sięgają po bohaterów, odgradzając ich coraz bardziej od drogi
ucieczki. Czy to nie brzmi strasznie?
11. DOMOWY MONITORING
Skoro mówimy o pełnokrwistych horrorach,
nie mogło w tym znakomitym filmie zabraknąć monitoringu, który ukazałby
nam, jak dom nocą stoi przerażająco pusty. Ale co to?! Czy Wy też widzicie ten
złowrogi cień? Na pewno zaraz wydarzy się tu jakaś paranormalna aktywność!
Na dodatkowy plus zasługuje w mym odczuciu to,
że zakłócenia na drugim obrazie obejmują również nadpisany na nim zegar i
oznaczenie kamery. Paranormalna aktywność dotarła aż tu!
12. AKTORSTWO
Kolejnym ważnym elementem jest tu aktorstwo.
Mathieu Ratthe wraz z partnerującym mu Victorem Andresem Turgeon-Trellesem
("Nowy początek") tworzą
ponadczasowy duet, w którym każda mina, każde mrugnięcie, dokłada do rysu
bohaterów więcej realnych emocji.
13. NOKTOWIZJA
Twórcy, mając na uwadze zdrowie psychiczne
widzów, całkowicie rozsądnie postanowili nieco spuścić z tonu i rozluźnić gęstą
atmosferę, kręcąc dwie bardzo emocjonujące sceny nocne w dzień, jedynie dokładając na
obraz efekt noktowizji. Dzięki temu nadal jesteśmy w samym sercu akcji, mogąc
przetrwać obezwładniające napięcie, prawie wierząc, że faktycznie jest
druga w nocy.
14. IDEE HUMANISTYCZNE
Mathieu Ratthe to filmowiec stawiający nie
tylko na rozrywkę i oddziaływania na najprostrze ludzkie mechanizmy. Dociera on
do sedna zagadnień, by następnie formułować myśli stawiające nas pod ścianą –
czy aby na pewno nasza wiedza jest pewna? Czy w ogóle możemy być czegokolwiek
pewni? Kim jest człowiek i jaka jest jego kondycja we współczesnym świecie?
15. ANALITYCZNE PODEJŚCIE
Ratthe to autor w pełni świadomy, chętnie
wplatający w narrację refleksje, obok których trudno przejść obojętnie. Jego bohaterowie
co rusz wdają się w nowe spory o naturze niezwykle analitycznej, czyniąc z
"Gracefield" twór więcej
niż mądry.
16. HUMOR
Każdy kto po wcześniejszych dwóch punktach
poczuł, że to tytuł zbyt poważny i za ambitny dla niego, może odetchnąć z ulgą
- w filmie tym znajduje się również masa humoru, który z gracją rozładowuje
nabudowane napięcie i stwarza poczucie, że twórcy pomyśleli o wszystkim.
17. KUDŁATY?
Ukazaniem owego poczucia humoru i
błyskotliwości twórców może być chociażby postać odtwarzana przez Victora
Andresa Turgeon-Trellesa ("Nowy
początek"), wyraźnie wzorowana na Kudłatym z serialu o Scoobym-Doo.
Któż z nas nie bał się w dzieciństwie pojawiających się tam upiorów?
18. GOD BLESS AMERICA
Reżyser zdecydowanie jest patriotą, bowiem
umieścił w swym dziele wyraźne oznaczenie jego pochodzenia. Upiekł dwie
pieczenie na jednym ogniu – skomasował w jednej sekwencji ideę zabawy i symbole
ściśle kojarzące się ze Stanami Zjednoczonymi. Mamy tu alkohol w czerwonych
kubeczkach oraz roznegliżowaną kobietę kuszącym krokiem zmierzającą do jacuzzi
– gdzież indziej mogłyby powstać te obrazy, jeśli nie w Ameryce? Przecież nie w
Kanadzie!
19. BALONY
Amerykańska myśl techniczna uzbroiła bohaterów
w płuca wypełnione helem, a kieszenie przepełniła balonami. Ich światłe umysły
szybko połączyły tropy, co poskutkowało więcej niż sprytnym rozwiązaniem problemu
z pozoru nierozwiązywalnego. Trochę żałuję, że nie rzucali za siebie okruszków,
ale ikonografia balonów również mi się bardzo podoba.
20. NAGRYWANIE OGLĄDANIA NAGRYWANIA
Jakże doskonale ukazana tu została
rzeczywistość! Sam mam dysk zawalony nagraniami, na których oglądam inne moje
nagrania. Na jednym terabajtowym dysku zewnętrznym trzymam nagrania monitora
podczas montażu wcześniej wspomnianych nagrań. Samo pisanie tego tekstu też
oczywiście nagrywam.
21. WIĘCEJ BALONÓW
Widać, że czytali Kinga, oglądali, co trzeba i
wiedzą, co nas straszy.
22. SCENA Z NOŻEM
Wiem, że wspominałem już o aktorstwie, ale
scena z nożem wymaga szczególnej uwagi.
No tylko spójrzcie.
23. JESZCZE WIĘCEJ BALONÓW
Bohaterowie po raz kolejny wykazują się
bystrością umysłu i dochodzą do przełomowych rozwiązań, podpowiadając przy tym
innym, mniej biegłym w sztuce filmowej, jak łatwo można stworzyć wydatne ujęcia
lotnicze. Nie potrzeba samolotu ani drona. Wystarczy telefon, balony i...
24. ...
...jakieś 300 metrów sznurka. Kosmiczny
piktogram to swego rodzaju nagroda za tę zdumiewającą pomysłowość i przygotowanie
na każdą okazję.
25. LATANIE
Niestety latania spośród miliona atrakcji,
jakie zapewnia "Gracefield"
jest w zasadzie najmniej, ale i tak cieszy oko, nawet jeśli jest pokazane tylko
jako odbicie w szybie samochodu.
26. EFEKTY SPECJALNE
Jak w każdym innym aspekcie, tak w kwestii
efektów komputerowych osiągnięto tu maksimum możliwości. Wyznaczono kierunek,
jakim z całą pewnością podążą kolejne części "Avatara". Jeśli w ogóle kiedykolwiek powstaną.
27. NAGRYWANIE OGLĄDANIA NAGRYWANIA OGLĄDANIA NAGRANIA
METAPOZIOM. Warto wziąć też pod uwagę, że w
materiale telewizyjnym jest podgląd na inne nagranie, więc można by to rozpisać
w jeszcze dłuższy sposób.
28. TRANSCENDENCJA
To coś znacznie więcej niż przemiana
Johnny'ego Deppa w panel słoneczny. To balansujące na granicy jawy i snu spotkanie
z obcą cywilizacją, w której, niby w zwierciadle, widzimy nas samych.
Podniosłość tego wysmakowanego finału to prawdziwa symfonia wzruszeń i subtelny
komentarz w kwestii rodzicielstwa. Szczególne, poetyckie.
29. ZAKOŃCZENIE
Któż nie kocha szczęśliwych zakończeń?
Zwłaszcza z nagą kobietą (Kimberly Laferriere) w ramionach!
30. I TAK GO NIE OBEJRZYSZ
Jak każdy porządny i godny uwagi film, tak ten
nie jest dostępny w Polsce. Jedyną możliwością do zobaczenia go w kinie był
maraton z okazji Halloween w sieci Helios. Nie wiem, czy to dobry powód, by pokochać "Gracefield Incident", ale jestem pewien, że już dawno zdołaliście go pokochać, więc cóż, wszystko jedno.
Komentarze
Prześlij komentarz