Naprawdę trudno mi pogodzić się z
faktem, że na świecie wciąż dzieją się takie rzeczy. Że przy całym rozwoju
cywilizacyjnym, coraz większej wiedzy na temat nas samych, przy coraz
rozleglejszym rozumieniu czynników warunkujących konkretne zachowania, nadal
trudno wielu jednostkom, czy nawet całym społeczeństwom, porzucić zbyteczną
pruderię, bezrefleksyjną konserwatywność, religijne ortodoksyjne zaślepienie i
nauczyć się akceptować odmienność, zacząć szanować bliźnich i dać swoim
dzieciom wolność, by te wyrastały w szczęściu, otoczone rodzicielską opieką, a
nie kratami w oknach. By same stopniowo zaczynały poznawać świat i rządzące nim
mechanizmy, ale przede wszystkim, by miały czas być po prostu dziećmi.
Debiutancki film tureckiej reżyserki
Deniz Gamze Ergüven podejmuje ten temat w bardzo przejmujący sposób. Opowieść
snuta z perspektywy pięciu nastoletnich sióstr od pierwszych chwil umiejętnie
gra na emocjach i skutecznie angażuje aż do końca. Bohaterki poznajemy podczas
beztroskiej kąpieli wieńczącej rok szkolny. Obserwujemy radość, beztroskę i
uroczą sielankę, której przedsmak możemy dostrzec na całkiem udanym polskim
plakacie. Jak to jednak zwykle bywa w dramatach, dość szybko sielska aura
zostaje rozbita ciężkim młotem rzeczywistości. Przenosimy się razem z nimi do domu,
w którym panują sztywne i nieprzejednane zasady; do świata, który stawia przed
nimi niezrozumiałe wymagania i nie znosi sprzeciwu. Od teraz będziemy
obserwować rozpaczliwe zmagania dziewczynek i próby wyrwania się ze szponów
ortodoksyjnego systemu przekonań ich opiekunów.
Z bohaterkami bardzo łatwo się zżyć i
współprzeżywać ich perypetie, żałuję jednak, iż twórcy nie przyłożyli większej
wagi do sportretowania drugiej strony konfliktu. Ciemiężące nastolatki starsze
pokolenie posiada właściwie tylko jedną cechę i nie może być przy tym mowy o
zrozumieniu ich racji, o rozpatrzeniu również ich stanowiska; tym sposobem film
staje się tendencyjny. I choć nam, mocno osadzonym w kulturze europejskiej, i
tak trudno byłoby dać się przekonać do zmiany stanowiska w poruszanych
kwestiach, to z pewnością nieco wywindowałaby moją ocenę nawet najmniejsza
próba wprowadzenia w stan niepewności, potrzeby rozpatrzenia sytuacji ponownie.
Po filmie nie doznamy uczucia przemiany, zostaniemy jedynie utwierdzeni w tym,
co jak sądzę większość z nas wiedziała. Niemniej jednak "Mustang" to
bardzo dobre, poruszające i feministyczne kino, które całkiem zasłużenie
otrzymało kilkanaście nominacji do przeróżnych prestiżowych nagród, w tym -
Oscara.
"Mustang", często
porównywany do "Przekleństw niewinności" Sofii Coppoli, to
wartościowa pieśń pochwalna dla wolności i młodości. Umiejętnie balansująca
między przyjemną komedią a poruszającym dramatem wiwisekcja skostniałej
tureckiej obyczajowości. Nie wiem na ile można traktować go jako panoramę
społeczną, jednak warto się z nim zapoznać, by zrozumieć, że nadmiar zakazów
nigdy nie zaprowadzi prawa, a jedynie bezprawie.
5/10
5/10
Komentarze
Prześlij komentarz