Przejdź do głównej zawartości

Krótko i na temat krótkiego metrażu - wywiad z Aleksandrą Terpińską




Z Aleksandrą Terpińską, reżyserką filmu "Najpiękniejsze fajerwerki ever", rozmawiam po pokazie "Najlepszych polskich 30'" w kinie Muza w Poznaniu.

Maciej Karwowski: Zacznijmy najbardziej podstawowym pytaniem, jakie można zadać po zobaczeniu Twojego filmu – jaki jest Twój stosunek do ojczyzny?

Aleksandra Terpińska: (śmiech) Uważam, że ojczyznę trzeba kochać, ale pokojowo. I pracować na jej rozwój, a nie dzielić i niszczyć, co moim zdaniem ma teraz miejsce – jesteśmy świadkami wojny polsko-polskiej, a to nie jest dobre.

M.K.: To w zasadzie odpowiedź na moje kolejne pytanie – jak Ty i Twój film odnosicie się do aktualnej sytuacji w Polsce?

A.T.: Myślę, że ten film zadaje ludziom pytanie, w jakim kraju chcą żyć. Zmusza do próby odpowiedzenia na nie. Nie chciałam stawiać żadnych tez, starałam się przedstawić różne punkty widzenia, a odpowiedź pozostawiam każdemu widzowi.

M.K.: W sumie to pytanie już padło podczas dyskusji przed chwilą, ale co byś zrobiła w sytuacji swoich bohaterów?

A.T.: Tego nigdy nie wiesz. Może bym umarła, może bym wyjechała, nie mam pojęcia. Trudno powiedzieć, poza tym unikam takich prywatnych statementów, nie od tego jestem. Zobaczymy, co będzie. Jak to mówią – jeśli chcesz rozbawić Boga, opowiedz mu o swoich planach.

M.K.: Na spotkaniu wydawałaś się nieco... zdystansowana. Czuć to było zwłaszcza, gdy mówiłaś o nagrodach, których Twój film dostał przecież wiele. Nie cieszą Cię wyróżnienia? Chyba nie znam drugiej osoby, która by na filmpolski.pl miała wypisanych ich więcej.

A.T.: Te nagrody oczywiście bardzo cieszą, jestem szczęśliwa, że moje filmy się podobają i są doceniane. Tylko mam coś takiego, że gdy coś skończę, to temat jest zamknięty, myślami jestem już przy tym, co będzie dalej. Może dlatego nie przywiązuję się do tych nagród. Będę się cieszyć, jeśli mój film ci się spodoba i zmusi cię do zadania sobie jakichś pytań, ale się nie obrażę, jeśli ci się nie spodoba. Takie jest prawo widza. To ciężka praca wielu ludzi, a bardzo łatwo jest zrobić zły film i jest wiele czynników, które wpływają na to, jaki ten film na końcu będzie – szacunek dla każdego, kto próbuje. To nie jest łatwe.Wiele rzeczy może po prostu nie wyjść. Mimo starań, chęci, talentu...

M.K.: Nagrody wpłynęły jakoś na Twoje postrzeganie swojej twórczości?

A.T.: Na pewno poczułam się pewniej w tym, co robię. Tylko wydaje mi się, że w tym fachu pewność siebie wynika z tego, że robisz coraz więcej rzeczy i one wychodzą tak jak chcesz, by wychodziły. I to jest rzecz, która najbardziej cieszy. Wiem też, że nagrody są wypadkową różnych polityk, sytuacji, to oczywiście piękny fragment tego zawodu, ale nie jedyny, a na pewno nie najważniejszy.

M.K.: "Ever" – dlaczego pojawia się w tytule? Pełni jakąś funkcję?

A.T.: Taki tytuł funkcjonował od pierwszej wersji scenariusza. Chodziło o to, jak młodzi ludzie mówią; to też podkreślenie ostateczności. Ten film jest przewrotny w wielu miejscach i często gra żartem, trochę na kontrastach, np. fajerwerki w odniesieniu do wojny. To wszystko podbija bezradność i dziecięcość bohaterów.

M.K.: Dlaczego Twój film jest pokazywany akurat z "Amerykańskim snem" i "60 kilo niczego"? Wiesz cokolwiek o warunkach wyboru tego zestawu? Miałaś na to jakiś wpływ?

A.T.: Nie. Musiałbyś zapytać dystrybutora albo Studio Munka.

M.K.: Twój poprzedni film, "Amerykę", widziałem 2 albo 3 razy, bardzo mi się podoba i fajnie by było, gdyby też doczekał się takich pokazów w pakiecie.

A.T.: "Ameryka" jest filmem szkolnym, więc raczej się nie doczeka takiej dystrybucji. M2 Films dystrybuuje 30' ze Studia Munka, ale może kiedyś wpadną na pomysł, by zająć się również szkolnymi filmami. A istnieje naprawdę bardzo dużo super szkolnych filmów. "Najlepsze polskie 30'" to dobry pierwszy krok, by trafić do ludzi z czymś tak dziwnym jak krótki metraż, który do tej pory był do zobaczenia jedynie na festiwalach.

M.K.: Pracowałaś u Wojtka Smarzowskiego m.in. przy "Księdzu" oraz u Patryka Vegi przy "Czerwonym punkcie" – narzuca to wspólny mianownik Showmax. Może ten serwis byłby dobrym miejscem dla startu dla polskich krótkich metraży?

A.T.: Póki co "Fanatyk" ma tam dystrybucję. Ale to zależy od Showmaxa, czy oni byliby tym zainteresowani. Mamy agenta sprzedaży, można się do niego zwrócić i wykupić prawa do pokazów na platformach cyfrowych. Wszystko jest do załatwienia, muszą być tylko chęci. Byłoby super. Takie platformy są o tyle dobre, że oni mogą mieć tych filmów do wyboru, do koloru i po prostu proponować je abonentom.

M.K.: Gdyby Showmax zainwestował w krótkie metraże, byłoby naprawdę świetnie. Póki co cały czas ma mało atrakcyjną ofertę i przyciągnąć może ledwie kilkoma pozycjami.

A.T.: I raczej by to nie było bardzo kosztowne dla takiego broadcastera, jakim jest Showmax. "Najlepsze polskie 30'" to wielki eksperyment, zobaczymy, jak się uda ta pierwsza seria, czy ludzie pójdą do kina. Wszyscy zakładają, że krótkimi metrażami nikt się nie interesuje, a może jest zupełnie odwrotnie, tylko ludzie nigdy nie mieli do nich dostępu.

Za możliwość zobaczenia "Najlepszych polskich 30'" oraz porozmawiania z twórcami 
dziękuję kinu Muza w Poznaniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Do czego pijesz? - wywiad z WuWuniem

Z Marcinem Sprusińskim, znanym szerzej jako WuWunio, rozmawiam po kinowej premierze jego filmu " Potwór z Doliny Trzech Spawów ". Maciej Karwowski: Inaczej niż w przypadku poprzedniego filmu, premierę " Potwora... " zorganizowaliście w kinie. Informując na Facebooku o wyprzedanych biletach wspomniałeś, że przed Luną były kina, które Wam odmówiły.   Które konkretnie? Marcin Sprusiński: Chciałem się dogadać z dużymi sieciami, żeby w każdym mieście w Polsce film ten poleciał raz, na przykład w czwartek o 18:00. Bez zysku dla mnie – po prostu by ludzie w różnych miejscach kraju mogli zobaczyć to na dużym ekranie. Ale jak usłyszeli, że to jakiś film z Bonusem BGC i resztą - odmówili. Nie chciałbym raczej wymieniać nazw, bo możliwe, że kiedyś będę do nich uderzać z jakimś innym filmem. A kino Luna powiedziało, że nie interesuje ich co będziemy puszczać. I na pewno są zadowoleni, bo bilety sprzedały się w dwie godziny. M.K.: Widziałem, jak dziewczyny

NA WSZYSTKIE PIŁY NIE MAM SIŁY - omówienie serii "Piła" (2004-2010)

Gdy w 2004 roku na ekrany kin trafiła " Piła " Jamesa Wana, nikt się nie spodziewał, że film ten da początek legendarnej dziś już serii, przynosząc wytwórni Liosgate ponad 800 milionów dolarów zysku, a jej reżyserowi nada miano nowego króla horroru. Z okazji premiery najnowszej części cyklu – " Piła: Dziedzictwo " postanowiłem przyjrzeć się każdej odsłonie i pokrótce opowiedzieć Wam, czy warto się z nimi zapoznać. Piła (2004) reżyseria: James Wan, scenariusz: Leigh Whannell, James Wan Pierwsza wersja scenariusza " Piły " powstała już w 2001 roku, a sam gotowy film trafić miał pierwotnie wyłącznie na kasety VHS. Zyskał on jednak na tyle przychylne opinie, że otrzymał dystrybucję kinową, a już wkrótce zielone światło dla realizacji sequela. Wszystko zaczyna się w tajemniczej obskurnej łazience, w której budzi się dwójka nieznających się mężczyzn. Nie wiedzą nic o sobie, o tym miejscu, ani o powodzie, dla którego tam trafili. Jedyne, co

ANATOMIA PRAWDY – wywiad z Sebastianem Fabijańskim

Z Sebastianem Fabijańskim rozmawiam wespół z moim niezastąpionym kompanem Jakubem Zawodniakiem podczas 46. Ińskiego Lata Filmowego, tuż po przedpremierowym pokazie Mowy ptaków Xawerego Żuławskiego. Jakub Zawodniak: Chcieliśmy zacząć od tego, że jesteśmy pod wrażeniem amplitudy uczuć, jaką zaprezentowałeś na spotkaniu po filmie. Zwłaszcza że gdy dołączyłeś do Xawerego, wydawałeś się zblazowany, znudzony. Sebastian Fabijański: Chwilę wcześniej spałem w samochodzie. Robimy z Mową ptak ó w sporą tras ę – Warszawa, Zwierzyniec, Gdań sk, I ńsko i zaraz jedziemy dalej, a wszystko w przeciągu w zasadzie półtora dnia. To nie jest wi ęc jakaś nonszalancja, po prostu naprawdę mnie rozłożyło. Takie spotkania nas też kosztują, zawsze jestem wymęczony, bo ludzie oczekują dużo atencji, a to wymaga wysiłku szczególnie ode mnie. A ja jakoś z natury duszą towarzystwa nie jestem. Maciej Karwowski: Ale w kt ó rymś momencie się uruchomiłeś ! To pewnie przez jakieś pytanie. Ono uruch