Spotkanie starych znajomych. Luźna,
acz elegancka kolacja dla kilku osób, bardzo przyjemna atmosfera. Nieprzerwanie
toczą się rozmowy, popijane jest biodynamiczne wino. Z jakiegoś powodu temat
schodzi na telefony, zostają nazwane czarnymi skrzynkami nas samych. Ktoś
wypala, że doszłoby do wielu rozwodów, gdyby małżonkowie poznali nawzajem
zawartość swoich smartfonów. Szybko zostaje to podłapane i przybiera formę gry
- od teraz wszystkie połączenia i sms-y będą odbierane na forum. Żadnych
tajemnic. Przecież nikt nie ma nic do ukrycia. Czyżby?
Film Paola Genovese'a obiera za temat
sytuację, która dotyczy nas wszystkich i nad którą z pewnością nie jeden już
się zastanawiał - co by się stało, gdybyśmy udostępnili najbliższym swoją
prywatną korespondencję? Czy jest się czego wstydzić? Czy jest co ukrywać? I
równie istotne - czy powinniśmy nie mieć tajemnic? "Dobrze się
kłamie..." bierze pod uwagę wszystkie te pytanie, tyle że zdaje się niespecjalnie
zainteresowane odpowiedziami. Choć pointę otrzymamy, niegłupią i podaną w dość
przewrotny sposób, to będziemy do niej dochodzić mało interesującymi i nieodkrywczymi
ścieżkami. Twórcy (w tym aż pięciu scenarzystów!) postanowili bardzo obiecujący
pomysł wykorzystać głównie do celów komediowych, żartami wypełniając całą
przestrzeń niedużego pomieszczenia, w którym toczy się akcja. Choć pomieściłby
się tam jeszcze pełnokrwisty dramat, Genovese przewiduje dla niego tylko cichy
kącik, byle tylko nie zawracał nikomu głowy i najlepiej nie zabierał głosu.
Przyznać jednak trzeba, że humor stoi
tu w większości sytuacji na zadziwiająco zadowalającym poziomie, głównie za
sprawą znakomitej obsady, spośród której dystrybutor z oczywistych względów
postanowił wyróżnić urodziwą i, jak zapewnia, fantastyczną Kasię Smutniak.
Najznamienitszym gościem na pozbawionej tajemnic kolacji jest jednak Marco
Giallini ("Jak bóg da"), ktoś na kształt nestora, najbardziej ułożony
i spokojny spośród towarzystwa. To od niego przyjdzie nam usłyszeć najsensowniejsze,
najmniej komediowe i ostatecznie również domykające całość słowa. Nie żeby
reszta nie odgrywała istotnej roli - każdy z (nie zawsze miłego) towarzystwa ma
do powiedzenia coś istotnego, a do ukrycia - jeszcze więcej.
Praktycznie cały film rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. Tego typu zabieg, tak rzadko spotykany w kinie, wymaga dobrego pomysłu oraz niebywałej zręczności reżyserskiej, by utrzymać widza skupionego i nieustannie zaintrygowanego. Twórcy omawianej komedii, chcąc przydać dynamiki niekończącym się rozmowom, postawili na szybki montaż. Co rusz obserwujemy sytuacje z odmiennego kąta, co rzecz jasna spełnia swoją rolę, ale niejednokrotnie również irytuje. Tworzy wrażenie, jakby autorzy wątpili w siłę samego skryptu, chcąc tym tuszować wszelkie niedociągnięcia. I rzeczywiście jest coś na rzeczy. Choć nikt raczej nie oczekiwał od tego tytułu arcydzieła na miarę "Dwunastu gniewnych ludzi", to nie sposób nie zarzucić trzeciemu aktowi wejścia na nazbyt telenowelowe nuty, a sytuacji go wprowadzającej pewnej naiwności.
Praktycznie cały film rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. Tego typu zabieg, tak rzadko spotykany w kinie, wymaga dobrego pomysłu oraz niebywałej zręczności reżyserskiej, by utrzymać widza skupionego i nieustannie zaintrygowanego. Twórcy omawianej komedii, chcąc przydać dynamiki niekończącym się rozmowom, postawili na szybki montaż. Co rusz obserwujemy sytuacje z odmiennego kąta, co rzecz jasna spełnia swoją rolę, ale niejednokrotnie również irytuje. Tworzy wrażenie, jakby autorzy wątpili w siłę samego skryptu, chcąc tym tuszować wszelkie niedociągnięcia. I rzeczywiście jest coś na rzeczy. Choć nikt raczej nie oczekiwał od tego tytułu arcydzieła na miarę "Dwunastu gniewnych ludzi", to nie sposób nie zarzucić trzeciemu aktowi wejścia na nazbyt telenowelowe nuty, a sytuacji go wprowadzającej pewnej naiwności.
"Dobrze się kłamie w miłym
towarzystwie" to przyzwoity komedio-dramat o niezwykle ciekawej tematyce.
W lekki sposób podejmuje on problem szczerości i tajemnic w związkach, uczciwości
oraz wielkości przestrzeni, jaką powinniśmy sobie nawzajem dawać. Mimo iż nie
wykorzystuje w pełni potencjału zagadnienia, to zostawia nas z ciekawymi
pytaniami i sprawia, że z pewnością zastanowicie się po seansie, czy aby nie
lepiej odkładać telefon ekranem do dołu.
5/10
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję Kinu Pałacowemu w Poznaniu.
5/10
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję Kinu Pałacowemu w Poznaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz